2020 to od końca pierwszego kwartału odrobinę inny rok niż poprzednie. Dziwny wirus sparaliżował większość projektów. Piwna Mila również trafiła na ten czas. Na szczęście uzależnieni od alkoholu biegacze postanowili podnieść rękawicę rzuconą przez obostrzenia i przeprowadzić planowaną imprezę. 23 maja 2020 przechodzi do historii jako otwierająca drugą dziesiątkę edycji impreza. Wśród startująch nie brakło niespodzianek. Chociażby głośny powrót do Szczecina księcia Warszawy – Grabiego. Jednego z dwóch spartatlończyków w imprezie. Niestety na głośnym się skończyło, bo wynik plasował go niewiele za robiącym jak zawsze masę Rascalem.
Długie zimowe wieczory mają to do siebie, że często myślimy o czymś przyjemnym – odrobinie ciepła. Tu na czele naszego Klubu jest meWho, który jak przystało na KRULa RZYCIA, śmiga po różnych zakątkach – najlepiej dalekich, gdzie nikt inny nie pojedzie, żeby z nim wygrać 🙂
Tak było i tym
razem, w wielkiej tajemnicy przygotowywał się do startu –
oczywiście jak zawsze tylko w teorii, bo na praktykę nie starczyło
już czasu.
Padło na Morze Martwe. Ultramaraton 50km. Nie mając klubowej koszulki, która podkreślałaby jego aerodynamikę w okolicy brzucha wybrał supermodny wariant w stylu worka na śmieci. Oficjalnie skurczyła się w praniu, podobnie jak ta KRULa GUR.
Bo dresy i kuboty wyszły już z mody
Plan na bieg był prosty. Stanąć na starcie pobiec spokojnie i nie zarobić punktów w rocznym konkursie na Karnego K….. Od pierwszego punktu z wodą zaczęły się problemy. Niedoświadczony w języku hebrajskim meWho myślał, że punkty z wodą i jedzeniem są płatne (tak mu coś w tym małym móżdzku zaklekotało, bo skoro jest w kraju słynącym z handlowców inaczej być nie może), dlatego próbował się targować ze stojącymi tam wolontariuszami marnując cenne minuty, kiedy jednak z tych negocjacji nic nie wychodziło, szybko zabierał butelkę wody i uciekał (widział jak inni tak właśnie robią). Takie interwały niestety kosztowały go całą energię, jaką miał na cały bieg – czyli w skrócie na jakieś 5-8km w jego przypadku.
Druga noga odrosła mu później
Biegł więc i szedł na zmianę podziwiając piękne widoki soli po obu stronach trasy oraz tabliczki z napisem MINY, co również opacznie zrozumiał, ale czego można po nim oczekiwać.
Z relacji wynika, że problem z brakiem drzewek na trasie miał jeszcze jeden mankament. Zakodowane punkty na pozbycie się nadmiaru płynów nie dawały spokoju.
Podsumowując. Z planu jak zawsze nic nie wyszło, na mecie piwo było bezakoholowe, baty były okropne, a pogoda do du…. . Jedyna pociecha to wygranie w kategorii TT Szczecin, ale był również ostatni w tej samej kategorii.
Przemyślenia z końcówki
Pozdrowienia Mieczaki.
PS: podobno w pierwszej połowie roku planuje jeszcze jakiś start, ale jak zawsze owiane jest to wielką tajemnicą. Liczy oczywiście na pamięć mięśniową, która to jest podstawą jego startów od jakichś 8 lat.
PS2: Od naszego tajnego współpracownika otrzymaliśmy krępujące meWho zdjęcie z jego treningu 😀
TTrening sam się nie zrobi, ale wystarczą buty, żeby można było zaznaczyć jego wykonanie.
Warning: implode(): Invalid arguments passed in /home/platne/serwer24064/public_html/tt/wp-content/plugins/facebook-pagelike-widget/fb_class.php on line 44
Ta strona używa cookies.
Korzystasz ze strony zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki lub urządzenia do przeglądania stron internetowych - treści dostępnej w internecie. Jeśli Twoje ustawienia zezwalają na zapisywanie cookie takowe są zapisywane.